sobota, 27 maja 2017

Dziesięciu małych Murzynków

    Powieść ta występuje pod trzema tytułami: "Dziesięciu małych Murzynków", "Dziesięciu żołnierzyków" oraz "I nie było już nikogo". Wiele o niej słyszałam, podobno miała to być najlepsza książka Agathy Christie. Czy taka była? O tym już za chwilę.

   Na tajemniczą Wyspę Murzynków zostaje zaproszonych 10 niezwiązanych ze sobą, kompletnie różnych gości. O samej wyspie krążą plotki, jakoby ją i stojącą na niej willę, kupiła pewna gwiazda filmowa lub nikomu nieznany miliarder, pan Owen. W każdym z gościnnych pokoi wisi w ramce kartka z wierszykiem o dziesięciu Murzynkach, które po kolei znikały w dość osobliwy sposób. Nikt z przybyłych nie podejrzewa, że ich czeka ten sam los...
  Intryga przeprowadzona w sposób wyjątkowy, co do większości przypadków, nie było oczywiste, kto będzie kolejną ofiarą. Byli sami... ale czy aby na pewno? Kim okazał się tajemniczy pan Owen, twórca tej krwawej zabawy z makabrycznym zakończeniem? Muszę przyznać, że Mistrzyni Kryminału ponownie wyprowadziła mnie w pole, choć bardzo starałam mieć się na baczności. Jednak Agatha Christie ponownie ze mną wygrała. Co najlepsze, morderca od początku zyskał moją ogromną sympatię. Nawet, gdy byłam pewna, że to on, nie przestawałam go lubić. A tu puf, autorka postanowiła mnie bardzo umiejętnie zmylić. Biję pokłony, takiego zakończenia się nie spodziewałam!

  Zatem odpowiedź brzmi: Tak. To, według mnie, najlepszy kryminał Pani Christie, jednej z moich ulubionych pisarek.