środa, 28 czerwca 2017

Trzydziesta pierwsza

  Trzeci tom sagi o Lipowie.

 Kolejne spotkanie z twórczością Pani Kasi Puzyńskiej, kolejne spotkanie z policjantami i mieszkańcami Lipowa. I kolejne śledztwo do przeprowadzenia.

   W Lipowie nastał zimowy czas. Zbliża się Wigilia, wszyscy oczekują białego puchu z nieba, a temperatura jak na złość jest dość wysoka, jak na tę porę roku. Jednak mimo zbliżających się świąt, mieszkańcy czują niepokój. Lada dzień z więzienia ma wyjść morderca. Przez długie piętnaście lat nikt nie wypowiadał jego imienia, w końcu to przez niego zginęli dwaj policjanci, ojcowie Podgóskiego i Kamińskiego oraz jedyna policjantka z komisariatu wraz z siostrą... Ale czy aby na pewno to on był za to odpowiedzialny? Kłopoty mnożą się, gdy rodzeństwo ze Szwecji zaczyna grozić jednemu z mieszkańców, a w dawnej osadzie miejscowej sekty zostaną odnalezione zwłoki. Na domiar złego, nikt nie spodziewa się, że 23 grudnia zabójczy ogień zapłonie na nowo...
  W tej części nie było słynnej Klementyny Kopp. Nie było zmasakrowanego ciała, ani strzelanin. Jednak, nie ujmowało to ani trochę treści, a wręcz przeciwnie. Uwielbiam Klementynę, jednak miłą odmianą było poznanie Emilii Strzałkowskiej, która tymczasowo przeniosła się do Lipowa z Warszawy, aby zastąpić Marka Zarębę, któremu urodziła się córeczka. Okazuje się, że ona i Daniel znali się już wcześniej... Bardzo zaskoczyło mnie to, co Maria Podgórska i prokurator Czarnecki ukrywali przez te piętnaście lat, a co postanowili wyznać Danielowi. Nie spodziewałam się tego po nich, szczególnie przez opinię mieszkańców na temat Marii i posadę Jacka Czarneckiego. Jest to dowód na to, że niema ludzi kryształowych. Jak zwykle zachwyciła mnie narracja i ukazanie psychiki każdej postaci, jak zwykle podobały mi się dialogi i fabuła. A najbardziej opisy malowniczego Lipowa, które pod inną nazwą istnieje naprawdę. Na początku byłam odrobinkę zawiedziona, gdyż nie było żadnych zwłok, ale gdy tylko znaleźli szkielet, błyskawicznie mi przeszło. Cóż, nie ukrywajmy, najbardziej lubię krwawe trupy w kryminałach i makabrę. Ale ich brak nie czyni od razu książki złą, co to to nie. Bardzo podobała mi się poruszona tematyka sekt i opisy procesów, które zachodzą w ich wnętrzu, co nawiązywało do istniejącej kiedyś naprawdę, sekty Świątynia Ludu. Bardzo lubię takie smaczki, szczególnie, że tematyka mnie interesuje i trochę już na ten temat wiem.
  Generalnie, to ta część podobała mi się tak samo mocno, jak pierwsza. Jestem nią zachwycona! Gdzieś z tyłu głowy mignęło mi, kto może być mordercą, ale zignorowałam to. Epilog mnie szczerze zszokował i chwilowo uniemożliwił normalne funkcjonowanie. Długo o tym myślałam i choć skończyłam czytać tę powieść  jakiś czas temu, nadal to we mnie siedzi. Tak, jak i poprzednie książki tej autorki. Ma niesamowity talent do tworzenia pełnokrwistych postaci, które nie dają o sobie zapomnieć. Potrafi zgłębić się w ludzką psychikę i przedstawić ją na kartach historii mieszkańców tej pięknej, a zarazem mrocznej i tajemniczej wsi. Mistrzostwo i geniusz.

Żerca

    Trzeci tom wspaniałego cyklu "Kwiat paproci" Katarzyny Bereniki Miszczuk. I równie wspaniały, co "Szeptucha" i "Noc Kupały".

   Po wydarzeniach z Nocy Kupały, każdy bohater próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji. Muszą pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby. Jaga i Gosia rzucają się w wir pracy, a Mieszko... Znika. Niby załatwić swoje sprawy, ale czy na pewno? Nie ma go już miesiąc, nie dał żadnego znaku życia...  Gosia odchodzi od zmysłów, co negatywnie wpływa na jej pracę. Jarogniewa nie jest z tego zadowolona i ostro poucza swoją uczennicę, choć doskonale ją rozumie. W Bielinach pojawia się nowy żerca- Witek i bardzo zbliża się do Gosi. Czy coś z tego będzie? Czy zapomni o Mieszku? A może wręcz przeciwnie, utwierdzi ją w uczuciu do niego? Gosia ma mętlik w głowie, a w dodatku w okolicy ktoś zaczyna polować na boginki i inne istoty stworzone przez bogów, a główne podejrzenia padają właśnie na nią... Czy Sława także będzie zagrożona? Czy może babska przyjaźń jednak zwycięży? Odpowiedzi poznacie po lekturze "Żercy". Jeju, tak długo na to czekałam! Jestem wprost zauroczona treścią i zdruzgotana zakończeniem. Czuję cholerny niedosyt, chcę więcej i więcej. Po raz kolejny Kasia zafundowała Nam wyśmienitą podróż do świata pełnego słowiańskich bogów, obrzędów, demonów i ziół. Do świata, o jakim marzę. Były łzy, był śmiech, było napięcie i wściekłość. Plejada wszelkich emocji. Niesamowite przeżycie. Jestem szczerze zakochana w tym cyklu!
   
   Cóż więcej mam dodać? To trzeba przeczytać, to trzeba przeżyć! Jestem niesamowicie ciekawa, jak się skończy ta historia, a jednocześnie zrozpaczona, że został jeszcze tylko jeden tom do wydania...
To jedna z najlepszych serii, jakie czytałam. I zdecydowanie najbardziej osobista.