niedziela, 1 października 2017

Poznański Festiwal Kryminałów GRANDA 2017

   Cały rok czekania i wreszcie nadszedł 22-24 września, czas Poznańskiego Festiwalu Kryminałów GRANDA. Postanowiłam zrelacjonować to wydarzenie, gdyż może w ten sposób zachęcę kogoś do uczestniczenia w przyszłym roku, bo naprawdę warto. Od wspomnianego festiwalu minął już tydzień, a mimo to emocje ze mnie jeszcze nie opadły, wręcz przeciwnie- jeszcze się wzmogły. Ale cóż takiego się tam działo? Już opowiadam:

  Wszystko zaczęło się w piątek popołudniu, w Nowej Gazowni. Otwarcie znów uświetnił występ uczniów Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej, na który drugi rok z rzędu nie dotarłam. Wydaje mi się, że każdy z nich był świetny. Dotarłam około 17, może chwilę przed i od samego wejścia czułam ten niesamowity klimat, jaki tam panuje. Coś wspaniałego. Jednym ze sponsorów tegorocznej Grandy, była firma Chocolissimo, która dla zwycięzcy konkursu przekazała wspaniałe, słodkie nagrody. Ale jaki to był konkurs? Polegał na napisaniu w jaki sposób, czekolada może pomóc w złapaniu mordercy. Odpowiedzi można było zostawiać pod postem na facebooku lub wrzucać napisane na kartkach do specjalnej skrzynki postawionej w Nowej Gazowni, do soboty wieczór. W niedzielę po jednym ze spotkań zostały ogłoszone wyniki i... wygrałam! Ale do szczegółów tego zaraz przejdę, wróćmy jednak do piątku. Przez prawie pół godziny stałam oparta o ową skrzynkę, zapisując swój chaotyczny pomysł na dwóch kartkach. Przez większość przechodzących obok osób, zostałam uznana za punkt informacyjny i co chwilę ktoś podchodził i pytał, czy dane spotkanie już się zaczęło w sali za moimi plecami, gdzie jest toaleta, czy sprzedają tu kanapki, czy pan Michał Larek już się pojawił i tym podobne rzeczy. Poznałam tak także jedną z wolontariuszek, która podeszła zapytać, na czym dokładnie polega ten konkurs. Była bardzo miła i sympatyczna i cieszę się, że mogłam z nią porozmawiać. Wrzuciłam zwitek do pudła, poszłam się przejść na Stary Rynek i na 19 wróciłam na spotkanie "Pisarz i reżyser, spójność myśli czy dwa różne morderstwa?" Gośćmi byli Vincent V. Severski oraz Jakub Żulczyk, a spotkanie prowadził Patrycjusz Tomaszewski. Muszę przyznać, że było to zaskakująco interesujące, co było bardzo miłą niespodzianką. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o przerabianiu książki na scenariusz i odwrotnie, o samym scenariuszu, o nie tak oczywistych różnicach między postrzeganiem filmu i książki. Otworzyło mi to trochę oczy i pozwoliło z zupełnie innej perspektywy spojrzeć na ekranizacje powieści. Nieświadomie usiadłam obok jednej z naszych poznańskich pisarek, a zarazem gościa Grandy- pani Joanny Jodełki. Była bardzo sympatyczna i miła, po spotkaniu nawet podpisała mi zakładkę z cytatem ze swojej książki. Kolejnym punktem programu, o godzinie 20:30, było "Zaginięcia kryminalne- poszukiwania po latach", czyli Granda 18+. Wykład prowadziła dr Joanna Stojer-Polańska, kryminalistyk. Pani bardzo ciekawie opowiadała o różnych kryminalnych zaginięciach z całego świata, o tym jak wyglądają poszukiwania, ile trwają, jak to wszystko wygląda oraz czym różnią się zaginięcia kryminalne od zwykłych. Jak dla mnie, doskonałe zakończenie pierwszego dnia festiwalu.


  Dzień drugi, sobota. Od samego rana trwały warsztaty dla dzieci z projektowania ubrań inspirowanych tytułem 24. tomu Biura Detektywistycznego Lassego i Mai pt. "Tajemnica mody Martina Widmarka i Heleny Willis". W międzyczasie odbyło się też pierwsze głośne czytanie fragmentów. Świetna sprawa! Następnie odbyło się spotkanie z Joanną Opiat- Bojarską, Niną Majewską- Brown i Bartoszem Szczygielskim, które poprowadził policyjny grafolog Leszek Koźmiński, zaraz po tym spotkanie z Wojciechem Chmielarzem, Przemysławem Semczukiem i Robertem Małeckim. O 13:30 przyszedł czas na "Historyczne zbrodnie Marka Krajewskiego", na które bardzo czekałam. Uwielbiam osobę pana Krajewskiego, zawsze świetnie opowiada i potrafi rozbawić publiczność. Mając w pamięci genialne spotkanie z zeszłego roku, w którym uczestniczył wraz z Mariuszem Czubajem, musiałam się pojawić także na tegorocznym. I nie żałuję! Miałam okazję zapytać autora o to, co chciałam, posłuchać o nowej książce i dowiedzieć się czegoś więcej o bohaterze literackim, którego właśnie poznaję. Kolejną cudownością, był pokaz technik kryminalistycznych, w dodatku z udziałem widowni. Najbardziej podobała mi się demonstracja pułapki kryminalistycznej i ujawniania odcisków palców. Niestety, albo i stety, musiałam wyjść pod koniec, aby udać się na Uniwersytet SWPS, do Auli Artis na Galę Premier Festiwalu Granda. Dziesięciu autorów, każdy przedstawiony w kilku zdaniach, kilka pytań o nową książkę i kolejna osoba. Krótko, zwięźle i na temat. Tak akurat. Ale co działo się później... W kolejce do Marty Matyszczak byłam pierwsza, bardzo sympatyczna z niej osoba, pozwoliła mi nawet wybrać, czy przy dedykacji chcę pieczątkę kotka czy pieska! Najdłuższa kolejka była do Michała Larka, załatwiłam wszystkie inne autografy, a u niego i tak byłam jedna z ostatnich. Chwilę porozmawiałam z debiutantem, Przemysławem Garczyńskim, którego bloga wręcz uwielbiam. Świetnym pomysłem wprowadzonym przez Grandę i wydawnictwo Czwarta Strona, były kartki, na których można było zbierać autografy konkretnych pisarzy i w zależności od ilości wymienić je na dwie książki, jedną książkę lub 50% zniżki na książki ze stoiska wydawnictwa. I właśnie z taką kartką podeszłam do pana Roberta Małeckiego, aby mi się podpisał, a na to uradowany pan Przemysław Semczuk zaproponował, że podrobi mi autograf Mroza. Jego talent w tym zakresie zachwalał intensywnie pan Małecki i to tak, że normalnie teraz żałuję, że się nie zgodziłam...😂  Szczególnie, że nie udało mi się zdobyć autografu oryginału. Ale co się uśmiałam, to moje! Warto wspomnieć o tzw. Stacjach Sensacjach, czyli atrakcjach związanych z Grandą, w najróżniejszych miejscach. Między innymi, jedną z nich było przerobienie Księgarni Autorskiej na escape room, na co wejściówki zdobyła moja ciocia. Na facebooku organizowanych było kilka konkursów, tak że, każdy miał szansę wygrać wejście dla dwóch osób. Owy escape room miał mieć miejsce w piątek i sobotę, po zamknięciu galerii King Cross. Grupy miały być teoretycznie 2 osobowe, a miało być ich po dwie na każdy dzień. Jednak, coś poszło nie tak, bo w piątek przyszło 6 osób, a w sobotę przyszłam ja, moja ciocia i... nikt więcej. Jedyne, co pozostało, to zmierzyć się ze sobą. Naszym zadaniem, wyjątkowo, nie było wyjście z księgarni, tylko odnalezienie kodu do kłódki, aby uwolnić książki. Początek miałyśmy różny, ale już później szanse były wyrównane. Szłyśmy łeb w łeb i obydwie zgodnie stwierdziłyśmy, że nienawidzimy sudoku. Widać, że rodzina. Ostatecznie, dzieliło nas kilka sekund. I te kilka sekund zadecydowało o mojej wygranej! Każda z nas w nagrodę dostała książkę i świetne wspomnienia. Naprawdę, bawiłyśmy się rewelacyjnie. Brawa dla organizatorek Grandy za pomysł!


  W ostatni dzień festiwalu, niedzielę, dzień zaczęło spotkanie z Remigiuszem Mrozem i Katarzyną Puzyńską oraz przedstawicielami wydawnictw, z którymi współpracuje ta dwójka pisarzy. Przyjechałam po zakończeniu tego spotkania, gdy kolejka do Mroza zakręcała dookoła budynku, który notabene jest okrągły. Wybrałam się na spotkanie z Gają Grzegorzewską, Ryszardem Ćwirlejem oraz Katarzyną Kwiatkowską. Zadaniem dwójki ostatnich, było przerobienie epilogu powieści Gai, na charakterystyczny dla siebie styl i realia, o których piszą. W przypadku pani Kwiatkowskiej, był to Poznań w XIX wieku, a w przypadku pana Ćwirleja- PRL. Obydwoje wybrnęli z tego mistrzowsko, a zarazem bardzo zabawnie. Reszta rozmowy dotyczyła gwary poznańskiej i kwestii poruszania się pisarsko po trzech skrajnych czasach w historii- XIX wiekiem, PRL-em i współczesnością. Po spotkaniu porozmawiałam chwilę z panią Kwiatkowską i zapytałam o to, jak zdobywa materiały związane z codziennością w XIX wiecznym Poznaniu. Odpowiedziała mi rzetelnie i interesująco, co mnie szalenie cieszy, bo w końcu historia tej epoki to moja pasja. Kolejnym aspektem programu, na który w zasadzie czekałam najbardziej, było spotkanie z "Recydywistami polskiej komedii kryminalnej", czyli Alkiem Rogozińskim, Olgą Rudnicką oraz Martą Obuch. Prowadzącą była pani Anna Misztak, ale tylko w teorii, bo Alek Rogoziński automatycznie przejął stery i bawił publiczność do łez. A przy okazji miział kanapę przez 3/4 czasu tłumacząc, że chciałby Olgę Rudnicką, ale mu nie wypada. Już wcześniej go bardzo lubiłam za świetne książki, a teraz to już zapałałam gorącym uczuciem uwielbienia po wsze czasy. Najbardziej podobało mi się to, że owy autor sam wychodził do widowni z mikrofonem, jeśli ktoś miał pytanie. Podszedł tak też do mnie, podał rękę, przedstawił się i wyszło, że pani Olga Rudnicka żyje w innym świecie, bo ja zadałam jedno pytanie, a Ona odpowiedziała na zupełnie inne, za co zamiast linczu, otrzymała salwę śmiechu. Jak widać, śmiech jest zaraźliwy! Po spotkaniu z nimi, miało miejsce ogłoszenie wyników konkursu sponsorowanego przez firmę Chocolissimo, o którym wspominałam na początku. Zostało nagrodzonych pięć osób, w tym ja, główną nagrodą! Okazuje się, że to, co napisałam chyba wcale nie było aż tak chaotyczne, jak mi się wydawało, skoro nie dość, że się połapali, to jeszcze im się spodobało! Otrzymałam ogromne, okrągłe drewniane pudło pełne różnych czekoladowych cudeniek, z malutkimi pralinkami w kształcie filiżanek na czele. Dodatkowo, za zadawanie pytań pisarzom otrzymałam czekoladowy cyngiel, który uświetni nam otwarcie nowej księgarni 17 października. Choć ciężko jest mi się powstrzymać, aby nie zjeść go już teraz... Generalnie, to wracając z tym pudłem czułam się tak, jakbym wiozła wielki ser, moja babcia zapytała, czy mam tam kapelusz, a mama myślała, że to bębenek... Czyli okazuje się, że jedno drewniane pudło ma tyle zastosowań! Do tej pory po całym domu wala się "sianko", którym pudło jest wypełnione, aby zabezpieczyć czekoladki. Jakoś nie mam serca, aby go wyrzucić. Samo pudło bardzo przyda się przy przeprowadzce, która czeka mnie w grudniu, wtedy naprawdę wsadzę tam kapelusze. Tak że, nagroda idealna! Czekoladowe cudeńka również wyborne. 💕 

Jestem bardzo szczęśliwa i usatysfakcjonowana. Szczególnie, że po tym wszystkim udałam się po autograf pana Alka i choć byłam jedna z ostatnich w kolejce, to czekanie na swoją kolej było bardzo przyjemne, szczególnie, gdy już była tylko jedna osoba przede mną, to pan Rogoziński postanowił mnie zamordować za powiedzenie, że jego książki łyka się w jeden dzień... Ale jak dodałam, że recenzuje się je trzy miesiące (tyle, ile On pisze jedną), to odetchnął z ulgą. 😂 Dostałam piękną dedykację  na ulubionej książce i zadanie domowe, aby koniecznie przesłać mu recenzje, gdy tylko dodam je na bloga. Cieszę się, że miałam okazje powiedzieć całej trójce to, co bardzo chciałam, czyli, że są dla mnie godnymi zastępcami mojej Mistrzyni, Joanny Chmielewskiej, którą także uwielbiają. Pani Olga mnie za to wyściskała i wycałowała, podczas rozmowy była bardzo miła i serdeczna i zdecydowanie te kilka momentów będę wspominać bardzo dobrze i bardzo długo. Małe marzenie spełnione! Z każdym z tych autorów mam także zdjęcie, ale raczej nie będę ich tu udostępniać, bo na każdym wyglądam jak pokraka, czyli standardowo, jeśli chodzi o zdjęcia z ulubionymi autorami. W zeszłym roku na zdjęciu z Katarzyną Bondą wyszłam tak samo idiotycznie, więc to raczej będzie już tradycja. Mówi się trudno i żyje dalej. Choć okazuje się, że pan Rogoziński ma ten sam problem ze złym wychodzeniem, więc czuję się bardzo wsparta w tym problemie. Festiwal zakończyło spotkanie z dziewięcioma autorami tomu opowiadań kryminalnych "Trupów hurtowo trzech", ze sprzedaży którego dochód, w całości zostanie przeznaczony na budowę Poznańskiego Domu Autysty, dla dorosłych ludzi z autyzmem, aby mieli bezpieczną przystań. Na Grandzie można było zakupić owy tom przedpremierowo i przy okazji po spotkaniu zdobyć autografy prawie wszystkich pisarzy odpowiedzialnych za ten projekt, poza jednym, Marcinem Wrońskim. Jestem bardzo szczęśliwa, że poprzez zdobycie swojego egzemplarza mogłam przyczynić się do tak szczytnego celu. Wielkie brawa dla pisarzy, który zgodzili się na takie przedsięwzięcie i to w takim stylu. Jestem aktualnie w trakcie zapoznawania się w tymi opowiadaniami, zatem niedługo pojawi się recenzja. Choć już teraz mogę powiedzieć, że będzie bardzo pozytywna. 

  Jak zatem ogólnie wypadła tegoroczna edycja tego wspaniałego festiwalu? Cudownie! Wspaniale! Genialnie! Tak naprawdę nic mnie nie zawiodło, obsługa i organizacja ponownie na najwyższym poziomie, rewelacyjne zestawienie gości, przemili wolontariusze, świetne konkursy, ciekawe warsztaty i co bardzo ważne- darmowy wstęp dla wszystkich, z możliwością zakupienia książek na stoiskach wydawnictw. A najważniejsze- możliwość poznania swoich kryminalnych idoli i przekonania się, że to także zwykli ludzie, którzy też cieszą się z obecności na tymże festiwalu. Można z nimi swobodnie porozmawiać, zaczepić, zrobić zdjęcie, poprosić o autograf, zadać pytania... Nie ma bariery pisarz-czytelnik, jest jedynie człowiek z człowiekiem. Kocham to miejsce, tych ludzi, ten klimat, kryminały. I jesień. Wszystko razem daje spektakularne wrażenie i przez te trzy dni naładowałam się energią na cały rok, aż do kolejnej Grandy. Wiem, że za rok też się tu pojawię. I za dwa także. I mam wręcz pewność, że będę na każdej kolejnej Grandzie, o ile nie będę brać ślubu, rodzić dzieci, chować kogoś z bliskich lub jeździć jeepem po Afryce. Dziękuję. 



#relacjazGRANDY2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz